Od września Magda ma w planach posłać Zbyszka do pierwszej klasy szkoły
publicznej. Niepokojące jednak jest to, że coraz częściej w mediach pojawia się informacja o kolejnej
„dobrej zmianie” zaproponowanej przez Minister Edukacji panią Annę Zalewską, dotyczącej
niepełnosprawnych dzieci. Chodzi o najnowszy projekt rozporządzenia MEN, który
to zakłada, że od 1 września 2017 r. nauczanie indywidualne będzie możliwe
tylko i wyłącznie w domu ucznia, a nie, jak do tej pory, również na terenie
szkoły.
Orzeczenie o
potrzebie indywidualnego nauczania zawsze jest ostatecznością, więc jeśli po
przejściu badań psychologiczno-pedagogicznych jakieś dziecko takie orzeczenie
otrzymuje, to można z góry założyć, że naprawdę bardzo go potrzebuje. Do tej
pory takie dzieci mogły realizować obowiązek szkolny albo w domu, albo w
szkole, lub też i w domu i w szkole. Jego największą zaletą było indywidualne
podejście do dziecka niepełnosprawnego i umożliwienie mu wspólnego rozwoju
razem z grupą rówieśniczą. Polegało to na tym, że jeśli tylko stan zdrowia
dziecka pozwalał na uczęszczanie do szkoły, to system edukacji taką możliwość
po prostu stwarzał. Wszystko zależało od stanu zdrowia oraz możliwości danego
dziecka, a taki system z powodzeniem funkcjonował w polskich szkołach już od
lat. Uczeń mógł np. uczestniczyć w lżejszych zajęciach szkolnych razem ze swoją
klasą, natomiast lekcje sprawiające mu większe trudności mógł odbywać na
terenie placówki edukacyjnej w trybie indywidualnym. Następnie, znów mógł iść
na jakąś lżejszą lekcję, dzięki czemu brał czynny udział w życiu swojej klasy.
Taki system
nauczania pozwalał nie tylko na edukację dzieci ze szczególnymi potrzebami, ale
również na ich uspołecznienie. Regularne kontakty ze zdrowymi rówieśnikami i nauka
postępowań społecznych były wartościami po prostu bezcennymi, mającymi realne
znaczenie terapeutyczne. Dzięki temu programowi wiele dzieci np. autystycznych,
onkologicznych czy dzieci z rzadkimi chorobami, mogło uczyć się w swojej szkole. Korzystały z
tych kontaktów także zdrowe dzieci, wyrabiając w sobie nie tylko wrażliwości
ale także takie cechy, jak akceptacja dla inności.
Pewnego
pięknego dnia, Minister Edukacji Narodowej wpadła jednak na pomysł, aby tę
szansę niepełnosprawnym dzieciom odebrać, a następnie zamknąć je we własnych
domach. Ale to jeszcze nie wszystko. Pani Anna Zalewska w swojej oficjalnej
wypowiedzi stwierdziła, że takie dzieci zamiast indywidualnego nauczania w
standardowej szkole powinny znaleźć się w szkole specjalnej. Jednym słowem na
przykład ponadprzeciętnie inteligentny autystyczny uczeń według tej definicji
powinien zostać umieszczony w placówce specjalnej, zamiast w zwykłej szkole.
Wygląda na
to, że wracamy do niechlubnych czasów, zmiany proponowane przez MEN cofają
nas mniej więcej do okresu PRL-u. Ileż to wody musiało
upłynąć, ileż zmian w społecznej mentalności nastąpić, ileż się przepisów
musiało zmienić, zanim dzieci niepełnosprawne dostały społeczne przyzwolenie na
wyjście z domów i godne życie. W końcu nadeszły czasy, w których rodzice takich
dzieci nie wstydzą się z nimi wyjść na spacer, do kina czy do restauracji.
Czasy, w których dzieci z problemami zdrowotnymi mogą mieć szansę na normalną
edukację i uspołecznienie, na zdobycie koleżanek i kolegów, a w przyszłości na
podjęcie zatrudnienia, aby nie być obciążeniem dla społeczeństwa.
Wciąż jest
jeszcze wiele do zrobienia, ciągle trzeba walczyć o zmianę sposobu myślenia,
ale po latach walki o akceptację, tolerancję i godność, w końcu widać realne
efekty! I właśnie w tym momencie wkracza MEN. Po tylu dekadach walki o lepsze
życie dla niepełnosprawnych dzieci, wracamy do punktu wyjścia – umieszczania
dzieci w placówkach lub zamykania w domach aby nikogo nie kłuł w oczy obraz
osoby niepełnosprawnej.
Jeśli
rozporządzenie wejdzie w życie, nastąpi selekcja na lepsze i gorsze dzieci, a
te z orzeczoną potrzebą indywidualnego nauczania zostaną właściwie wykluczone z
życia szkolnego. Wystarczająco już doświadczone przez los, otrzymają od życia
jeszcze większego kopa, gdyż oddzielone od tych „lepszych” rówieśników, staną
się dziećmi gorszego sortu.
Na zakończenie dla
refleksji umieszczę jeszcze wiersz napisany przez Magdę, mamę chłopców.
Magdalena Brzezińska
Co
jest inne
To niechciane
Bo trzepocze
Wyśmiewane
Bo gdzieś buczy
Niepotrzebne
Bo coś mruczy
Jest niepewne
Bo wciąż skacze
Lub się kiwa
Dziwne słowa
Więc przegrywa
Dokop dogryź
Zniszcz i podpal
To zaraża
Wstyd i potwarz
Ale wcześniej
Pomyśl szczerze
Zanim złożysz
Go w ofierze
On nie wybrał
Tego losu
Ty wybrałeś
Drwiny sposób
Odwróciłeś się
Od tego
Tak jest łatwiej
Żyć bez niego
Ciesz się zdrowiem
Swym i byciem
On nie może
Cierpi skrycie
To niechciane
Bo trzepocze
Wyśmiewane
Bo gdzieś buczy
Niepotrzebne
Bo coś mruczy
Jest niepewne
Bo wciąż skacze
Lub się kiwa
Dziwne słowa
Więc przegrywa
Dokop dogryź
Zniszcz i podpal
To zaraża
Wstyd i potwarz
Ale wcześniej
Pomyśl szczerze
Zanim złożysz
Go w ofierze
On nie wybrał
Tego losu
Ty wybrałeś
Drwiny sposób
Odwróciłeś się
Od tego
Tak jest łatwiej
Żyć bez niego
Ciesz się zdrowiem
Swym i byciem
On nie może
Cierpi skrycie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz