sobota, 13 maja 2017

Niby „Dobra zmiana”



Od września Magda ma w planach posłać Zbyszka do pierwszej klasy szkoły publicznej. Niepokojące jednak jest to, że coraz częściej  w mediach pojawia się informacja o kolejnej „dobrej zmianie” zaproponowanej przez Minister Edukacji panią Annę Zalewską, dotyczącej niepełnosprawnych dzieci. Chodzi o najnowszy projekt rozporządzenia MEN, który to zakłada, że od 1 września 2017 r. nauczanie indywidualne będzie możliwe tylko i wyłącznie w domu ucznia, a nie, jak do tej pory, również na terenie szkoły.
Orzeczenie o potrzebie indywidualnego nauczania zawsze jest ostatecznością, więc jeśli po przejściu badań psychologiczno-pedagogicznych jakieś dziecko takie orzeczenie otrzymuje, to można z góry założyć, że naprawdę bardzo go potrzebuje. Do tej pory takie dzieci mogły realizować obowiązek szkolny albo w domu, albo w szkole, lub też i w domu i w szkole. Jego największą zaletą było indywidualne podejście do dziecka niepełnosprawnego i umożliwienie mu wspólnego rozwoju razem z grupą rówieśniczą. Polegało to na tym, że jeśli tylko stan zdrowia dziecka pozwalał na uczęszczanie do szkoły, to system edukacji taką możliwość po prostu stwarzał. Wszystko zależało od stanu zdrowia oraz możliwości danego dziecka, a taki system z powodzeniem funkcjonował w polskich szkołach już od lat. Uczeń mógł np. uczestniczyć w lżejszych zajęciach szkolnych razem ze swoją klasą, natomiast lekcje sprawiające mu większe trudności mógł odbywać na terenie placówki edukacyjnej w trybie indywidualnym. Następnie, znów mógł iść na jakąś lżejszą lekcję, dzięki czemu brał czynny udział w życiu swojej klasy.
Taki system nauczania pozwalał nie tylko na edukację dzieci ze szczególnymi potrzebami, ale również na ich uspołecznienie. Regularne kontakty ze zdrowymi rówieśnikami i nauka postępowań społecznych były wartościami po prostu bezcennymi, mającymi realne znaczenie terapeutyczne. Dzięki temu programowi wiele dzieci np. autystycznych, onkologicznych czy dzieci z rzadkimi chorobami,  mogło uczyć się w swojej szkole. Korzystały z tych kontaktów także zdrowe dzieci, wyrabiając w sobie nie tylko wrażliwości ale także takie cechy, jak akceptacja dla inności.
Pewnego pięknego dnia, Minister Edukacji Narodowej wpadła jednak na pomysł, aby tę szansę niepełnosprawnym dzieciom odebrać, a następnie zamknąć je we własnych domach. Ale to jeszcze nie wszystko. Pani Anna Zalewska w swojej oficjalnej wypowiedzi stwierdziła, że takie dzieci zamiast indywidualnego nauczania w standardowej szkole powinny znaleźć się w szkole specjalnej. Jednym słowem na przykład ponadprzeciętnie inteligentny autystyczny uczeń według tej definicji powinien zostać umieszczony w placówce specjalnej, zamiast w zwykłej szkole.
Wygląda na to, że wracamy do niechlubnych czasów, zmiany proponowane przez MEN cofają nas mniej więcej do okresu PRL-u. Ileż to wody musiało upłynąć, ileż zmian w społecznej mentalności nastąpić, ileż się przepisów musiało zmienić, zanim dzieci niepełnosprawne dostały społeczne przyzwolenie na wyjście z domów i godne życie. W końcu nadeszły czasy, w których rodzice takich dzieci nie wstydzą się z nimi wyjść na spacer, do kina czy do restauracji. Czasy, w których dzieci z problemami zdrowotnymi mogą mieć szansę na normalną edukację i uspołecznienie, na zdobycie koleżanek i kolegów, a w przyszłości na podjęcie zatrudnienia, aby nie być obciążeniem dla społeczeństwa.
Wciąż jest jeszcze wiele do zrobienia, ciągle trzeba walczyć o zmianę sposobu myślenia, ale po latach walki o akceptację, tolerancję i godność, w końcu widać realne efekty! I właśnie w tym momencie wkracza MEN. Po tylu dekadach walki o lepsze życie dla niepełnosprawnych dzieci, wracamy do punktu wyjścia – umieszczania dzieci w placówkach lub zamykania w domach aby nikogo nie kłuł w oczy obraz osoby niepełnosprawnej.
Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie, nastąpi selekcja na lepsze i gorsze dzieci, a te z orzeczoną potrzebą indywidualnego nauczania zostaną właściwie wykluczone z życia szkolnego. Wystarczająco już doświadczone przez los, otrzymają od życia jeszcze większego kopa, gdyż oddzielone od tych „lepszych” rówieśników, staną się dziećmi gorszego sortu.
Na zakończenie dla refleksji umieszczę jeszcze wiersz napisany przez Magdę, mamę chłopców.

Magdalena Brzezińska

Co jest inne
To niechciane
Bo trzepocze
Wyśmiewane
Bo gdzieś buczy
Niepotrzebne
Bo coś mruczy
Jest niepewne
Bo wciąż skacze
Lub się kiwa
Dziwne słowa
Więc przegrywa
Dokop dogryź
Zniszcz i podpal
To zaraża
Wstyd i potwarz
Ale wcześniej
Pomyśl szczerze
Zanim złożysz
Go w ofierze
On nie wybrał
Tego losu
Ty wybrałeś
Drwiny sposób
Odwróciłeś się
Od tego
Tak jest łatwiej
Żyć bez niego
Ciesz się zdrowiem
Swym i byciem
On nie może
Cierpi skrycie

Brak komentarzy: