W dniu dzisiejszym,
wiedząc, iż Magda - mama chłopców o godzinie 12.00 skończyła kilkugodzinny dyżur w aptece,
postanowiłam zabrać chłopców po południu na plac zabaw, aby ona mogła nieco
odpocząć. Oczywiście Jaś i Staś bez żadnych oporów pojechali ze mną, natomiast
Zbyszek od pewnego czasu noszący ksywę „Terrorysta” (kto zna Zbyszka doskonale będzie wiedział dlaczego) – został w swoim domu.
Po wizycie na placu zabaw, zdecydowałam udać się
jeszcze z chłopcami na siłownie, znajdującą się w tym samym parku co plac
zabaw. Staś na moją propozycję przystał z ochotą i powędrował z dwoma Olami w kierunku siłowni. Natomiast Jaś - jak to Jaś,
postanowił stawić opór. Tym razem, tupanie nóżką, wałkowanie się po ziemi i
płacz nie pomogły „ciocia Wiola” pokazała Jasiowi, iż jest twarda jak „głaz” i tym razem nic jej ugnie. Jaś, zły i płaczący powędrował
w kierunku siłowni, na której Staś już bawił się doskonale.
Wiem, że dla dobra dzieci
warto nieraz nie odpuścić, bo jak się okazało później, na siłowni Jaś bawił się
wspaniale.
Po odwiezieniu
chłopców z powrotem do ich domu, miałam
przyjemność poznać kolejnego pozytywnie zakręconego człowieka, któremu dobro
chłopców nie jest obojętne. Oby tak dalej…
Oby znalazło się więcej ludzi, którzy zechcieliby poświecić chociaż odrobinę swojego drogocennego czasu. Wykorzystać swoje możliwości, znajomości itp.
Ja dziś
wiem jedno, warto - naprawdę warto komuś pomóc – BO DOBRO ZAWSZE WRACA. I warto się tego trzymać!
1 komentarz:
Karma zawsze powraca... :) Aż się boję o tych wszystkich do których nie bedzie miało nawet co wrócić... :p ~ciocia Ania
Prześlij komentarz