piątek, 26 sierpnia 2016

Na siłowni



W dniu dzisiejszym, wiedząc, iż Magda - mama chłopców o godzinie 12.00 skończyła kilkugodzinny dyżur w aptece, postanowiłam zabrać chłopców po południu na plac zabaw, aby ona mogła nieco odpocząć. Oczywiście Jaś i Staś bez żadnych oporów pojechali ze mną, natomiast Zbyszek od pewnego czasu noszący ksywę „Terrorysta” (kto zna Zbyszka doskonale będzie wiedział dlaczego) – został w swoim domu. 

Po wizycie na placu zabaw, zdecydowałam udać się jeszcze z chłopcami na siłownie, znajdującą się w tym samym parku co plac zabaw. Staś na moją propozycję przystał z ochotą i powędrował z dwoma Olami w kierunku siłowni. Natomiast Jaś - jak to Jaś, postanowił stawić opór. Tym razem, tupanie nóżką, wałkowanie się po ziemi i płacz nie pomogły „ciocia Wiola” pokazała Jasiowi, iż jest twarda jak „głaz” i  tym razem nic jej ugnie. Jaś, zły i płaczący powędrował w kierunku siłowni, na której Staś już bawił się doskonale.

Wiem, że dla dobra dzieci warto nieraz nie odpuścić, bo jak się okazało później, na siłowni Jaś bawił się wspaniale. 

Po odwiezieniu chłopców z powrotem do ich domu, miałam przyjemność poznać kolejnego pozytywnie zakręconego człowieka, któremu dobro chłopców nie jest obojętne. Oby tak dalej…
Oby znalazło się więcej ludzi, którzy zechcieliby poświecić chociaż odrobinę swojego drogocennego czasu. Wykorzystać swoje możliwości,  znajomości itp. 

Ja dziś wiem jedno, warto - naprawdę warto komuś pomóc – BO DOBRO ZAWSZE WRACA. I warto się tego trzymać!









1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Karma zawsze powraca... :) Aż się boję o tych wszystkich do których nie bedzie miało nawet co wrócić... :p ~ciocia Ania